Oto koniec tego bloga. Zapraszam na Skra▼▼ki!

czwartek, 16 stycznia 2014

Dom Wielkiej Rady. Dzień 5-7

Wędrowny Mag
Piąty i szósty dzień w tym przeklętym miejscu pamiętam jak przez mgłę. Na zmianę budziłem się i zasypiałem. Może nawet coś jadłem? Trudno mi powiedzieć. Młodniałem w oczach, jak z przekąsem stwierdziła Piki. Jej też nie podobało się jak zostałem potraktowany. Wystarczy pomyśleć - jaki typ stworzenia chce wysłać inne stworzenie na śmiertelnie niebezpieczne zadanie zaraz po dwudniowej absencji w świecie przytomnych? Nie mogę się zdecydować czy jestem bardziej wściekły, czy przestraszony. I jeszcze ta Kamilla, kłamliwa sztukmistrzyni. Po incydencie z Przeklętym Krzesłem zmieniła się nie do poznania. W sumie to w jej stylu. Pewnie tak naprawdę jest tą gnomicą, którą objawiła mi przy rozmowie, a elfią iluzją nadrabia sobie kompleksy. Phi! Chociaż jedno muszę jej przyznać - też chciałbym rzucać iluzje, które nie wibrują. Jak wiadomo, im lepsza iluzja, tym mniejsza wibracja materii, i tym trudniej ją wykryć. Uczono mnie, co prawda, że nawet najbardziej zaawansowane iluzje muszą wibrować, bo zawsze są "szmatą narzuconą na smutną prawdę"... Może to kwestia tego miejsca? Sam nie wiem. Kiedyś poznam sekret Kamilli, aż sama się zdziwi!

Zostało mi już tylko dwadzieścia minut. Wychodziłem w kółko po pokoju jakieś dziesięć. Liczę każdą chwilę, bo mogą być moimi ostatnimi. Piki próbuje mnie musztrować, gdyby miała ręce pewnie już parę razy potrząsnęła by mną za ramiona. Już tylko osiemnaście i zaprowadzą mnie do "sali zrzutu", jak ją nazywają. Tam dowiem się jaką misję mi przeznaczono. Te dwie godziny na przygotowanie, jakie dostałem, to jakaś farsa. Co niby miałbym przygotowywać? Pozwolono mi wziąć jedynie pelerynę, miecz i kilka podstawowych produktów w plecaku. Te minuty, które mi "podarowano", są jak oczekiwanie skazańca na stryczek. "Dlaczego wieszacie mnie dopiero o świcie?", zapyta skazaniec. "Bo jak drżysz ze strachu po bezsennej nocy, wyglądasz zabawniej", odpowie kat. Już wiem dlaczego dostałem od matki w ucho, kiedy zaśmiałem się słysząc ten kawał. 

Chyba słyszę kroki na korytarzu. Lepiej schowam pamiętnik...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz