|
Wędrowny Mag |
Piąty i szósty dzień w tym przeklętym miejscu pamiętam jak przez mgłę. Na zmianę budziłem się i zasypiałem. Może nawet coś jadłem? Trudno mi powiedzieć. Młodniałem w oczach, jak z przekąsem stwierdziła Piki. Jej też nie podobało się jak zostałem potraktowany. Wystarczy pomyśleć - jaki typ stworzenia chce wysłać inne stworzenie na śmiertelnie niebezpieczne zadanie zaraz po dwudniowej absencji w świecie przytomnych? Nie mogę się zdecydować czy jestem bardziej wściekły, czy przestraszony. I jeszcze ta Kamilla, kłamliwa sztukmistrzyni. Po incydencie z Przeklętym Krzesłem zmieniła się nie do poznania. W sumie to w jej stylu. Pewnie tak naprawdę jest tą gnomicą, którą objawiła mi przy rozmowie, a elfią iluzją nadrabia sobie kompleksy. Phi! Chociaż jedno muszę jej przyznać - też chciałbym rzucać iluzje, które nie wibrują. Jak wiadomo, im lepsza iluzja, tym mniejsza wibracja materii, i tym trudniej ją wykryć. Uczono mnie, co prawda, że nawet najbardziej zaawansowane iluzje muszą wibrować, bo zawsze są "szmatą narzuconą na smutną prawdę"... Może to kwestia tego miejsca? Sam nie wiem. Kiedyś poznam sekret Kamilli, aż sama się zdziwi!